O fobiach rzecz
Poprzedni post wywołał burzę:) A tak na serio to małą dyskusyjkę światopoglądową. Cóż mi to nie przeszkadza. Ale miało byc o fobiach. Powoli odkrywam, że ilekroć mam prowadzić samochód zaczynam wyszukiwać masę różnych wymówek. Nie wiem czym to jest spowodowane, istnieje spora szansa, że drobną stłuczką z września poprzedniego roku. Inna sprawa, że ja mam wieczne wrażenie, że nie umiem jeździć. Do tego dochodzi jak dla mnie utrata komfortu podczas jazdy samochodem. O co chodzi? Przyzwyczajony jestem do tego co oferuje komunikacja wielkomiejska. Chcę jechac na zakupy? Wsiadam do tramwaju lub autobusu i fruuu. Powiecie może, że niewygodne toto i wolne. ja natomiast wolę postac sobie w tramwaju niż w korkach a potem jeszcze będe szukał przez pół godziny miejsca na zaparkowanie. A niech jeszcze ktoś połasi sie na mój samochód albo choc radio. Taka świadomość często psuje mi całą zabawę. A tramwaju mi nie ukradną^^ I jeszcze ile kasy człowiek oszczędza. Nie twierdze, że samochody są be, bo fajnie mieć jakiś fajny wózek ale do weekendowych wypadów za miasto lub ew. na ryby^^. Ja po prostu gdy mam wjechać w rozwśieczony tłum kierowców sam staje się zły. Normalnie jakiś diabeł we mnie wstępuje