środa, 7 października 2009

21 dni...

Dziś mijają trzy tygodnie od kiedy zawitaliśmy do tego urokliwego miasteczka. Co mogę napisać po tych trzech tygodniach? W sumie już sporo, poznaję coraz więcej ciekawych ludzi, prawie już studiuję czy testuję wina nie droższe niż 1,5 euro:).
Samo miasteczko jest ciekawe i miłe ale bardzo małe i strasznie ale to strasznie górzyste. I wszędzie trzeba chodzić piechotą (co w sumie ma swoje plusy). Do tego Portugalczycy są dość przyjaźnie nastawieni do nas i nie robią większych problemów. Jedno co tu jest dziwne to to, że jest tu bardzo dużo Polaków. Myślę, że jest tu nas ponad połowa całej erasmusowej ekipy. Na szczęście ja nie mam jakichś szczególnych problemów z nawiązywaniem nowych znajomości po angielsku więc wielkich problemów nie mam. Do tego gotuję sobie sam, rozsyłam odpowiednie PR, że lubię gotować dla innych ludzi więc pewnie niebawem zacznę tu urządzać małe vegan uczty. Jedzenie tutaj jest całkiem w porządku, sporo świeżych produktów więc nie narzekam. Martwi mnie brak yerby ale tę przyślę sobie w paczce a ponadto są przecież Brazyleiros, którzy pijają matę. A propos nacji: jak wspominałem Polacy tu przeważają a w zasadzie przeważa Białystok. Pomijają Portugalczyków, którzy są w innej części akademika drugą co do wielkości grupa są Hiszpanie. Co więcej z jednym z nich mieszkam, całkiem sympatyczny facet, szkoda tylko, że słabo mówi po angielsku. W ogóle z Hiszpanami jest dość ciężko się porozumieć po angielsku. Do tego troszkę się izolują ale ja to ja i staram się jak nie drzwiami to oknem z nimi zintegrować. Kolejną grupą są Brazylijczycy. Świetni ludzie. Może nie mówią jakoś wybitnie po angielsku ale są bardzo przyjaźnie nastawieni i otwarci. Później są już pojedyncze osoby z takich krajów jak Rumunia, Belgia, Estonia, Słowenia, Czechy, Turcja, Słowacja czy Niemcy. Jest nawet jedna Chinka:) Po tych trzech tygodniach totalnie przestawił mi się zegar biologiczny tj. najwięcej energii mam tak między poniedziałkiem a czwartkiem, kiedy sa największe imprezy. W weekend natomiast jest tu spokojnie i wręcz nudno ale sprzyja to regeneracji sił po ciężkim tygodniu:)